Są w życiu spotkania, które całkiem nieoczekiwanie zmieniają spojrzenie, a tym samym zmieniają życie. O takim spotkaniu właśnie opowiem. Urszulę Bartkowską poznałam, kiedy moja firma miała półtora roku, wielkie aspiracje, śmiałe plany i… niewielką liczbę klientów. Należeliśmy do grona tych świeżo upieczonych przedsiębiorców, którzy wierzą, że potrafią lepiej, mają wiele zapału i poczucie, że ich pomysł na firmę jest tak fantastyczny, że obroni się sam. Rzeczywistość okazała się oczywiście mniej różowa.
Kiedy trafiłam na szkolenie Uli dotyczące sprzedaży i obsługi klienta, pomyślałam sobie, że fajnie, na pewno czegoś nowego się nauczę – ale zasadniczo miałam poczucie, że to nie do końca jest moja działka. Ja przecież rozwijam firmę, wymyślam produkt. Handlowcy sprzedają usługi finansowe albo telefonię komórkową. Z pewnością nie należę do ich grona. Pierwszą i najważniejszą lekcją jaką wyniosłam ze szkolenia było to, że jestem pierwszym i najważniejszym handlowcem swojej firmy i do tego, że prawdopodobnie przez najbliższe lata się to nie zmieni. Dalej dowiedziałam się wiele o tym, jak prowadzić rozmowę na spotkaniu, jak powinno wyglądać modelowe spotkanie sprzedażowe, jak domknąć transakcję i jak dbać o klienta już po podpisaniu kontraktu. Wydaje się proste? Na spotkaniu obok mnie siedziało kilku innych przedsiębiorców, również z większym stażem, którzy w zetknięciu z dociekliwymi pytaniami prowadzącej mieli duży problem np. z określeniem tego, kto jest ich wymarzonym klientem albo dlaczego klient powinien wybrać właśnie ich. Szkolenie zmusiło ich, aby na te pytania znaleźli odpowiedzi.
Pod wpływem tych szkoleń – i nie jest to przesada – zmieniłam cały model kontaktów z klientami i nie tylko sprawiło to, że jako firma pozyskaliśmy więcej kontraktów – byliśmy też bardziej usatysfakcjonowani jakością współpracy przy kolejnych projektach.
To, co było i jest dla mnie najważniejsze – poza solidną dawką wiedzy – w tym jak Urszula Bartkowska uczy sprzedaży – to etyczne podstawy jej założeń. To, że w centrum naszych zainteresowań jest klient i jego potrzeby, jego dobro i jego korzyść. Że głównym motorem naszych działań nie jest “opchnięcie” czegokolwiek komukolwiek, ale znalezienie osób, które faktycznie na współpracy z nami zyskują i z którymi zbudujemy trwałe, oparte o wzajemny szacunek i zaufanie relacje. Dzięki lekcji, którą od Uli otrzymałam, bardziej wiem, jakich klientów szukam, a jakich powinnam unikać. Komu mogę coś wartościowego zaproponować, a dla kogo nie będę nigdy jako firma i człowiek dobrym partnerem w interesach.
Na propozycje napisania tych referencji zareagowałam entuzjastycznie, bo wiem, że wielu właścicieli firm potrzebuje doradztwa takiego, jakie ja kiedyś otrzymałam od Urszuli. Bardzo jestem jej (i losowi, który nas zetknął ze sobą) za to wdzięczna. Nie potrafię sobie w tym momencie wyobrazić lepszej nauczycielki.
Agnieszka Zychowicz, Na Niby Studio